Opowiadanie o walce ludzi o wyzwolenie spod jarzma galaktycznego najeźdźcy. Protagonista zmuszony do walki i manewrowania na kilku frontach – z dotychczasowymi władcami Ziemi, z inspekcją Imperium Galaktycznego, z ziemskimi rebeliantami, no i z kobietą. Niestety dla czytelnika wychowanego na Wyjściu z cienia czy Limes inferior niewiele znajdzie się tu odkrywczego. W sam raz do poczytania w samolocie.
Miesiąc: Czerwiec 2009
Nowości bliskowschodnie
Ostatni wyjazd zaowocował kilkoma nowymi fotografiami w galerii zdjęć na wojny.net. Planu optymistycznego, a nawet planu minimum zwiedzania muzeów militarnych w Izraelu i Egipcie nie udało się niestety zrealizować (lista była dość pokaźna), ale przy innych okazjach trafiło się to i owo.
Najwięcej nowości znalazło się w nowo stworzonym albumie Lotnictwo poza muzeum: na Okęciu m.in. przyłapałem przez szybę Złoty Samolot, a już klasycznie – ładnego Boeinga 737 jeszcze w barwach Central Wings. W Akabie objawił się niewiadomego pochodzenia jordański UH-1, w Egipcie – de Havilland Dash 7, a w Izraelu byłem świadkiem podejmowania rannego z wypadku drogowego przez śmigłowiec.
Dodatkowo wspomnieć należy o kilku ciekawych przedstawicielach transportu miejskiego (i pustynnego) z Izraela i Egiptu – wylądowały w galerii różności transportowych.
Wniosek ogólny – gdybym chciał robić zdjęcia lotnicze na poważnie, to zdecydowanie potrzebny jest do tego poważny aparat, a nie kompakt z elektronicznie sterowanym zoomem.
„Krążenie krwi”, Brian Aldiss
Co by to było, gdyby człowiek przypadkiem stał się nieśmiertelny? Aldiss rozważa to zagadnienie w serii opowiadań, z których pierwsze zaczyna się w momencie odkrycia „wirusa nieśmiertelności”, a następne skaczą coraz dalej w przyszłość. Czy ludziom sądzona jest wieczność? Jeśli tak, to czy każdy powinien mieć do niej dostęp, i jak nieśmiertelność wpłynie na relacje społeczne? Jak w końcu będzie to wyglądało po milionach lat? Nieśmiertelna koza jest przekleństwem – a nieśmiertelny człowiek?
Jak to w przypadku Aldissa, próby odpowiedzi na to pytanie przeprowadzone są z rozmachem.
„Królowa powietrza i mroku”, Poul Anderson
Fanom Gwiezdnych wojen tytuł „Królowej powietrza i mroku” (Queen of Air and Darkness) z pewnością kojarzy się przede wszystkim z jedną z kart do sabaka, figurą przyjmującą wartość -2. Miłośnicy legend arturiańskich z pewnością skojarzą ten tytuł z Morgase, obecnie zazwyczaj utożsamianą z Morganą. Dla fanów D&D będzie to jedna z bogiń, i tak dalej, i tym podobne… Zawsze chodzi jednak o jakąś wiedźmę o dość niemiłych intencjach.
Tak jest i tutaj. Lądujemy bowiem w kolonii gwiezdnej dość oderwanej od cywilizacji, gdzie dzieją się dziwne rzeczy… Ludzie epoki rozumu i technologii zaczynają wierzyć w baśnie i podania ludowe, szerzą się przesądy, powstają pieśni ludowe sławiące radość życia w orszaku zjaw, a dzieci są porywane z najpilniej strzeżonych miejsc i nigdy nie zostają odnalezione – a za to szeregi zjaw opisywane w relacjach z czasem wzbogacają się o istoty przypominające ludzi.
Królowa powietrza i mroku działa.
Następuje kolejne porwanie, policja jest bezradna, do akcji wkracza więc prywatny detektyw. Nadnaturalnym zjawiskom będzie chciał przeciwstawić siłę umysłu i technologii. Czy gusła i przesądy okażą się mieć jakąś realną podstawę? Czy „ktoś za tym stoi”, a może to naturalna reakcja umysłowa ludzi żyjących na pograniczu, a wszystko ma najzupełniej prozaiczne wyjaśnienie? Na to pytanie odpowiedzieć może tylko Eric Sherrinford, licencjonowany detektyw.
„Księżyc łowcy”, Poul Anderson
Powinni tego zabronić.
To znaczy umieszczania w jednym tomie dwóch niezłych opowiadań… o niemal identycznej poincie. Może i od strony krytycznej jest to podejście ciekawe, ale radość z pierwszego czytania nieco jednak psuje.
Wydany przez Iskry wieki temu zeszyt „Księżyc łowcy” to zbiorek złożony z dwóch opowiadań – tytułowego oraz „Pod postacią ciała”. Pierwsze przedstawia dwie rasy, które z nieznanych przyczyn wstąpiły na wojenną ścieżkę, a ludzie starają się znaleźć przyczynę konfliktu, nie będąc do końca pewnymi, czy przypadkiem przyczyną tą nie są oni sami. Czy obcy nauczą się od ludzi rzeczy dobrych, czy złych; a czego nauczą się ludzie? Czy kobiety faktycznie są z Marsa, a mężczyźni – z Wenus (or the other way ’round)?
Napisali o nas…
Miło mi donieść, że portal SW Extreme w swoim cyklu artykułów o polskich stronach SW zamieścił niedawno notkę poświęconą Sluis Van i ogólnie pojętym okolicom.
Zarówno powyższa strona, jak i Bastion oraz ICO [;)] informują również od czasu do czasu o co ciekawszych kąskach z niniejszego bloga, za co serdecznie dziękujemy wraz z całym Zarządem Stoczni :)
Rozmowa pod sykomorą
Dramatis Personae:
T – Turysta
P – Przewodnik
A – Pan Arab, lokalny przedsiębiorca palestyński
Miejsce:
Jerycho, „Sykomora Zacheusza”
Akcja:
A: <po arabsku, niezrozumiałe>
P: Natomiast ten tu Pan Arab proponuje Państwu korzystny zakup naszyjników i biżuterii z kamieni oraz kości wielbłąda po dolarze od sztuki.
T: Z kości wielbłąda?
P: Między innymi.
T: A jak z tymi kośćmi wielbłąda jest? Można to wywozić? Nie jest nielegalne?
P: Ależ skąd! Wielbłąd to u nich zwykłe zwierzę. Tak, jak u nas krowa czy świnia. Normalnie się je zjada, zabija na mięso, można zrobić kotlety…
A: Szchabowy!
P-38: Lightning kontra Porax

W cyklu „inspiracje w domu i zagrodzie” chciałbym przyjrzeć się dziś myśliwcowi Porax-38 z Gwiezdnych wojen oraz P-38 Lightning – ciężkiej maszynie myśliwskiej z czasów drugiej wojny światowej. Będzie trochę technicznie, ale znajdzie się też i historia.
Porax-38, skrótowo oznaczany również P-38, to średniej klasy myśliwiec budowany na Utapau, wykorzystywany podczas wojen klonów zarówno przez siły obronne planety, jak i Separatystów. Lightning to amerykański dwusilnikowy myśliwiec zaprojektowany na krótko przed wojną i używany na Pacyfiku, w Indochinach i Europie.
Konstrukcja
Sylwetka Poraxa bardzo przypomina Lightninga: solidna konstrukcja, dwa długie kadłuby mieszczące silniki, a pomiędzy nimi trzeci, z kabiną pilota. Wszystkie trzy połączone są grubym skrzydłem o dużej powierzchni. W zasadzie myśliwiec P-38 z Gwiezdnych wojen to poprzycinana i wystylizowana maszyna z naszego świata – widać to na poniższych obrazkach:
Pieszy twój wróg, czyli samochodem po Moskwie

Nie tak dawno media doniosły o pobiciu w Moskwie polskiego dziennikarza. Zgodnie z doniesieniami, zwrócił on ponoć uwagę kierowcy samochodu, który niemal go potrącił (nie wiemy, w jakiej formie wyrażone zostało to „zwrócenie uwagi”), a w odpowiedzi z limuzyny (pewnie SUVa) wysiadło trzech młodych gniewnych i przystąpiło do rękoczynów.
Sprawa z pewnością niemiła. Nie jest to jednak zaskakujące, jeśli zna się stosunek kierowców do pieszych w stolicy Rosji. Z grubsza podsumowują go bowiem słowa zawarte w temacie niniejszej notki. Czytaj dalej „Pieszy twój wróg, czyli samochodem po Moskwie”